Więźby jeszcze nie ma ..
Data dodania: 2014-10-28
... Drzewo na więźbę przyjedzie dopiero jutro. Nieźle prawda? Od ostatniego wpisu minęło z półtora tygodnia, konstrukcja miała stanąć na dniach, i co? I jest jak jest. Cały ubiegły tydzień budowa stała w oczekiwaniu na cieślę. A ten że najpierw w środę będzie, potem we czwartek, a potem .... że drewno z tartaku wywieźli... nawał zamówień znaczy... i drzewa nie ma. A wtedy lało i samochód do lasu nie mógł wjechać... Oczywiście, "takich problemów z drewnem nie miał dotychczas.. pierwszy raz.." Już to słyszałem. Ekipa murarzy też kwitowała że takich przebojów z ulewami jak u nas jeszcze nie mieli... Postanowiłem zatem uprzedzić ekipę dekarzy żeby się przygotowali na niespodziewane zdarzenia, bo ani chybi i im się coś po raz pierwszy u nas przydarzy;)
Dobrze że te trzy ekipy kooperują ze sobą, więc sytuację rozwiązali. Więc zanim cieśla przybędzie, murarze, bo im się już dłuży, wzięli się za robotę i podjęli się stawiania szczytów na poddaszu i ścian nośnych. Przy okazji wymurowali ściany działowe na parterze. Cieśla jak już się zjawi, będzie miał gotowe mury pod więźbę. Kierownik orzekł, że to nawet lepiej. Więc nie ma tego złego...:) Przy okazji dowiedziałem się, że drewno na dach kładą świeże, naiwny myślałem, że już zleżałe ( choć pewnie można i takie zamówić, ale podobno praktyką jest że kładą świeże). I tu wyjaśniła się zagadka związana z konstrukcją więźby, którą cieśla upierał się wzmocnić dodatkowymi płatwiami, czego architekt nie uwzględnił w projekcie. Mimo kleszczy i stabilnej konstrukcji, mokre krokwie bez dodatkowego wsparcia mogą się wykręcić i dach zrobi się w stylu... bo ja wiem.. chińskiej pagody;).
Szczęśliwie udało mi się dziś wrócić za dnia z roboty i uwiecznić postęp robót:
Znacie powiedzenie: "murarz, tynkarz, akrobata" ? Dotychczas znałem je jako żartobliwą odpowiedź na pytanie typu "kim chcesz w życiu zostać?".. Do wczoraj:) Jak widziałem jak gość montował te maszty.... no powiem wam że emocje były. Tak, murarz akrobata, poważnie;)
Obyło się bez ofiar hehe
Pozdrawiam, czekamy na drzewo.
Dobrze że te trzy ekipy kooperują ze sobą, więc sytuację rozwiązali. Więc zanim cieśla przybędzie, murarze, bo im się już dłuży, wzięli się za robotę i podjęli się stawiania szczytów na poddaszu i ścian nośnych. Przy okazji wymurowali ściany działowe na parterze. Cieśla jak już się zjawi, będzie miał gotowe mury pod więźbę. Kierownik orzekł, że to nawet lepiej. Więc nie ma tego złego...:) Przy okazji dowiedziałem się, że drewno na dach kładą świeże, naiwny myślałem, że już zleżałe ( choć pewnie można i takie zamówić, ale podobno praktyką jest że kładą świeże). I tu wyjaśniła się zagadka związana z konstrukcją więźby, którą cieśla upierał się wzmocnić dodatkowymi płatwiami, czego architekt nie uwzględnił w projekcie. Mimo kleszczy i stabilnej konstrukcji, mokre krokwie bez dodatkowego wsparcia mogą się wykręcić i dach zrobi się w stylu... bo ja wiem.. chińskiej pagody;).
Szczęśliwie udało mi się dziś wrócić za dnia z roboty i uwiecznić postęp robót:
Znacie powiedzenie: "murarz, tynkarz, akrobata" ? Dotychczas znałem je jako żartobliwą odpowiedź na pytanie typu "kim chcesz w życiu zostać?".. Do wczoraj:) Jak widziałem jak gość montował te maszty.... no powiem wam że emocje były. Tak, murarz akrobata, poważnie;)
Obyło się bez ofiar hehe
Pozdrawiam, czekamy na drzewo.