Lipcowe zaległości
Oj długo długo nic nie pisałem nie pokazywałem, a działo się działo i dalej się dzieje. Teraz jak znalazłem chwilę by uzupełnić wszystko nie zdaje się będę pisał i pisał,, i byle po kolei:) Na szczęście na bieżąco dokumentowałem wszystko, więc .. no.
Działy się i dzieją nadal jeszcze, dwie rzeczy - kończenie instalacji i ocieplenie, najpierw poddasza a od piątku stoją już rusztowania dookoła domu, w wiadomym celu.
Instalacje. Wod-kan-gaz w zasadzie zakończony. Rurki z wodą pospinane, woda z kraniku na ścianie domu już sika, nie trzeba biegać po nią do piwnicy. Wygoda przy podlewaniu malin i nie tylko :)
Przybyły też rurki gazowe, a przede wszystkim piec kondensacyjny Viessman 200 z zasobnikiem 150 l, sterownik pogodowy na piecu. O wyborze zadecydowała przedewszystkim rekomendacja instalatora i .. bliskość serwisu. Zastanawiałem się jeszcze nad Vaillantem, ale mimo że był w korzystniejszej cenie, zrezygnowałem, bo najbliższy serwis 150 km... tu mam na miejscu, a instalator mieszka 2 ulice dalej.
W zasadzie wszystko gotowe do odbioru, podłączenia licznika i napełnienia instalacji gazem. Kominiarz tylko ma jeszcze przyjść zatwierdzić, zrobić swoje i już będzie. Ale poczekamy jeszcze do końca lipca z tym wszystkim. Wiadomo gaz płynie, to i płynie kasa za przesył, czy się używa czy nie.
Elektryka.
Elektryczne serce domu jest już na swoim miejscu.
Po raz kolejny nie wychodziłem z podziwu dla Pana Andrzeja, że sie wyznaje w tej plątaninie. Trzeba przyznać że końcowy efekt - wygląda dość niepozornie, dosłownie " trochę przełączników... i już". Ma działać. Ale tu jeszcze trochę roboty z gniazdkami, kabelkami itp. Tu jeszcze jest co robić.
"Stały przyłącz" mają nam zrobić w sierpniu, więc .. też już zaraz właściwie.
Pora na wełny i styropiany. Panowie już walczą kolejny tydzień. Na początku było trchę zamieszania, wyglądali jakby nie mogli się między sobą dogadać jak tę robotę mają wykonywać i w związku z tym było trochę nerwów. Nie obyło się bez interwencji u główego szefa firmy, zmobilizowania kierownika do częstszych wizyt na budowie, ale poskutkowało. Panowie się wyprostowali i zaczęli robić jak trzeba. Póki co bez zastrzeżeń.
Jak gdzeiś tam wcześniej wspominałem zaczęli od poddasza.
Wełna jak widać. Wg projektu - 18cm między krokwie i 10 cm pod krokwie. Przenikalność 0,039. Materiał organizowali fachowcy. Okazało się że 18cm od ręki nie jest dostępne, o czym jakoś nie wiedzieli i wcześniej nie zamówili. Co robić... dać 15cm między krokwie o przenikalności cieplnej 0,035, a pod krokwie - jak było 10cm 0,040. Też będzie dobrze.
To jedno z początkowych potknięć. Jak nie liczyć że kierowca wogóle przywiózł do nas nie tę węłnę co trzeba... i tylko czujność i wnikliwość małżonki uratowała całą sytuację. Kierowca, trzeba mu to oddać, przyznał się do błędu, na domiar złego towar do nas miał zapakowany na tyle przyczepy.. heh dodatkowa robota.
A potem panowie zabrali się do roboty... nie, wróć.. zaczęli od pytania nas (najpierw żony, bo ona pierwsza się z nimi spotkała) jak oni "TO" mają robić... na kotwy? na haki? jaka wysokość pomieszczenia? (projekt leżał tuż obok..) uuu zaczęło się ciekawie..
a potem jeszcze był taki numer:
Pan fachowiec uznał że tak należy kłaść wełnę, robiąc przerwę między jedną jej warstwą a drugą.... no to nawet ja wiem że to lipa.
..I tu już mi się przelało i nastąpiła opisana wyżej interwencja u głównego szefa i później kierownika budowy.
Panowie doszli do pionu i już jest ok.
Tu na zdjęciu powyżej, widać zagięte kotwy - mają nie wystawać poza węłnę między krokwiami w przerwie między wełną a membraną dachową. Wtedy przewodziła by zimno i na regipsach z czasem pojawiłyby się przebarwenia. Wogóle kierownik kazał to inaczej montować bez kotew - ale coś nie wytłumaczył ekipie tego wystarczająco jasno jak - więc zrobili tak jak widać.
Strych: tu poniżej - na skosach tylko 15-tka m-dzy krokwiami,na podłodze 10 cm między jętkami, podłoga z OSB, pod jętkami jeszcze 10cm wełny. Więc sufit poddasza izolowany jest w sumie 20cm wełny.
.. i już folia paroprzepuszczalna. Na strychu, jako że regipsów nie będzie na skosach, przyłapana listewkami. Zostały jeszcze z więźby - spasowały idealnie do tego zadania. Folia poprzecznie położona jest nieszczelnie by zapewnić cyrkulację powietrza na strychu.
Ukształtowany już strych..
I poniżej:
I tak to wygląda w środku. Przybywa rygipsów na ścianach, na zewnątrz na razie tylko rusztowanie - od poniedziałku będzie coś więcej. Mam nadzeję, zamontują doświetlacze do okien piwnicznych i wreszcie pozbędę się dołów i hałd piachu na działce. Znowu będzie równo i przyjemnie :)
Wspomnieć jeszcze muszę o schodach na strych, które niestety dotarły do nas, jak się okazało uszkodzone, i to w taki sposób że przy odbiorze tego nie było widać. Okazało się to dopiero przy odpakowaniu do motażu - na środku klapy wgniecenie, na boku pęknięcie. Cóż szkoda. Na szczęście reklamację przyjęto i procedura ruszyła, robaczymy co z tego będzie. Schody Fakro termo jakby ktoś pytał, fajne, ciepłe (0,76) no ale co jak nie można na razie zamontować dopóki pan od reklamacji nie przyjedzie i nie wygłosi swoich mądrości.
Jesteśmy dobrej myśli:)
uchh koniec. Gorąco :) pozdrawiam.